MOJE KILIMANDŻARO_ Moje Kilimandżaro to nie tylko dotarcie na SZCZYT: widok na krater Kibo z postrzępionym Mawenzi w tle i językami wiecznego śniegu. Wspaniale uczucie, że dałam radę, że z dobrym samopoczuciem mogłam się cieszyć OSIĄGNIĘCIEM CELU. Moje Kilimandżaro to przede wszystkim DROGA. Droga, na którą składa się URODA GÓRY z jej lasem deszczowym, pachnącym kwiatami dzikiej kawy, olbrzymimi wrzoścami i malowniczymi Starcami, kamienistymi i piarżystymi ścieżkami, złoto-rudą sylwetką Kili w świetle zachodzącego słońca, nocami z pięknie rozgwieżdżonym niebem, niezwykłym wschodem słońca pod szczytem... Droga, na którą się składa SPOTKANIE Z SOBĄ: to, jak mój organizm i psychika odpowiedzą na nowe sytuacje, rodzaj wysiłku, którego dotąd nie zaznałam, jak zareaguję na wysokość, jak poradzę sobie z niewygodami obozowania, dość szczególną higieną, wędrówkami nocą do latryny, „mitycznego" punktu w każdym obozie, zmęczeniem, dostosowaniem do grupy.. Droga, na którą składa się SPOTKANIE Z LUDŹMI. Ekipą, z którą dzieliłam wszystkie te trudy, radości i zachwyty. Uważna i dyskretna opieka Jadwigi. Noce z Paulą pod płachtą wspólnego namiotu J, czas spędzony w kantynie, pogaduchy i żarty podczas marszu, pomocne ramię kolegów po kolejnym fikołku, wspólna troska, żebyśmy wszyscy w dobrej formie dotarli na szczyt. To też tanzańska ekipa z Jankiem i Stanleyem na czele, mijającymi nas w drodze porterami, dźwigającymi nasze bagaże i czekającymi na nas w następnym obozie z rozstawionymi namiotami i ciepłym popcornem, spotkani na trasie trekerzy z innych grup i nacji... Po prostu DROGA, wspaniała i niezapomniana! Dziękuję, że byliście jej częścią. Joanna